Przejdź do głównej zawartości

Posty

Koniec podróży...

W tym dniu zakończyła się najdłuższa podróż mojego życia... Trochę ponad pół roku. Nie będę rozpisywał szczegółów ze względu na dosyć drastyczne historie, a nie mam zamiaru nikogo straszyć. Wolałbym zachęcić ludzi do wiary i walki w tak trudnych sytuacjach. W skrócie 5 cykli chemioterapii po 10 dni pobytu w szpitalu. 35 naświetleń najmocniejszą dawką promieniowania jaką stosuje się w leczeniu. 1,5 miesiąca w szpitalu. 40 kg mniej niż w pierwszym dniu w szpitalu. Dzisiaj jak spojrzę na cały przebieg tej sytuacji to widzę jeden wielki błąd jaki popełniłem. Ten błąd mógł mnie kosztować życie...
Najnowsze posty

Strzał numer trzy. Myślę że ostatni...

Strzał numer trzy.  Po tej historii z pożarem długo się nie mogłem pozbierać. Straciłem wiarę w sens życia, w ludzi... Zakręciłem się we własnym słoju. Do tego zaczęły się pojawiać silne bóle głowy, apatia, problemy ze snem. Może gdybym wtedy szybciej zareagował, może, może, może.... Wigilia 2016. Byłem już w tak kiepskim stanie psychicznym i fizycznym, że nawet nie wiedziałem że są święta. Dzień po wigilii na szyi z lewej strony pojawił mi się wielki balon. Był ogromny, wystawał poza obrys twarzy. Ból tylko gardła, takie szczypanie jak przy anginie. Wtedy stanowczość mojej matki chyba uratowała mi życie. Gdyby nie ona, to prawdopodobnie zwinął bym się z tego świata w ciągu kliku miesięcy. Pojechaliśmy na SOR. Tam laryngolog stwierdza, że to torbiel boczna szyji. Wracam do domu. Google i już wiem. Torbiel to nic strasznego, wycia się i się żyje. Dokument ze szpitala: "Konieczna konsultacja laryngologiczna lub z lekarzem rodzinnym. Lekarz rodzinny nie bardzo wie  jak mi ...

Strzał numer dwa

Strzał numer dwa. To co się wydarzyło to już mnie przerosło. Pamiętam tylko gdy dojechałem na miejsce to wypowiedziałem słowa : "Tylko jeszcze choroby brakuje..." Jakże to były prorocze słowa to przekonacie się później. Tak czy siak już wiem, że czasem trzeba ugryźć się w język... :) Ale od początku.  Po pewnym oszołomieniu, które miałem po Kauflandzie jakoś zacząłem powoli stawać na nogi. W końcu trzeba żyć dalej. Nie ma co się oglądać za plecy i żyć przeszłością. Oczywiście warto z tej przeszłości wyciągnąć wnioski czy naukę. Ale czasu nie da się cofnąć.  Nawiązałem kontakt z moim kolegą, który prowadził niewielki zakłada przetwórstwa spożywczego. Wspólnie zrobiliśmy kontrakt na pomoc socjalną dla UE w Rumunii. Kontrakt się skończył i chcieliśmy dalej się rozwijać. Trochę to trudne w sytuacji gdy właściciel mentalnie jest w innej epoce. Z biegiem czasu udało mi się go przekonać. W momencie w którym już szykowałem się do produkcji pod własnymi markami, gdzie próby...

Strzał numer jeden

Pierwszy ze strzałów. Po tym co wydarzyło się później to życzyłbym wielu ludziom, a przynajmniej sobie tylko takich problemów... W styczniu 2013 roku został wyrzucony z Kauflandu. Do końca nie mam pojęcia za co, chociaż próbowano mi przyszyć cokolwiek. Nie wiem czy to była tylko wymiana pokoleniowa ze względu na wypalenie materiału czy coś innego. Zostałem pomówiony przez jednego Pana, który chciał coś dostarczać do Kauflandu. Nie tak dawno nasze drogi się ponownie skrzyżowały. Pan zachorował na ciężką chorobą zwaną amnezją. Potrzebował pomocy w pewnej sprawie. I się zdziwił, bo ja nazwiska pamiętam... Trzeba mieć tupet...

Grom z jasnego nieba...

Czasem tak się dzieje w życiu, że coś spada na nas całkiem niespodziewanie. Do tego powoduje olbrzymie spustoszenie psychiczne, i fizyczne. Coś po czym ciężko się podnieść. A wszystko dookoła co nas otacza i ludzie są przeciwko nam. Chcą nam jeszcze dokopać. Takie mamy odczucia... U mnie też coś takiego się pojawiło. Nawet w dodatku jako prawo serii. Zaliczyłem w ciągu 3 lat 3 takie strzały. Nie wiem na ile każdy kolejny mnie wzmacniał, nie wiem gdzie jest granica wytrzymałości. Wiem jedno, jak się zacznie pierdolić to się pierdoli w nieskończoność. Aż sami tego nie zatrzymamy... Pytanie tylko jak?

Energia Lecha :)

Podczas pracy w Kauflandzie miałem dwuletnią przerwę. Postanowiłem wrócić do rodzinnego domu.  Jestem kibicem piłki nożnej. Od wielu lat obserwowałem sobie jak działa na zachodzie merchandising związany z klubami sportowymi. I zauważyłem niszę w polskich klubach sportowych. A właściwie pole, bo tam nie było nic. Wszelkie pomysły klubowych menedżerów kończyły się na szaliku z chin z barwami klubu, jakiejś koszulce klubowej itp. Takie były czasy.  Ponieważ akurat w tym czasie na rynku panował swoisty boom na napoje energetyczne, a w Wielkopolsce panował boom na Kolejorza postanowiłem to wykorzystać. Z pomocą ówczesnego dyrektora marketingu przekonaliśmy właścicieli Lecha do tej idei. Produkt bez żadnego budżetu marketingowego, no może oprócz paru biletów na mecze Kolejorza, własnymi siłami, głównie za moje własne pieniądze. dzięki moim znajomościom wszedł na rynek 1 marca 2008. To był hit na skalę całego kraju. Momentalnie za nami poszły kolejne kluby - Wisła, Legia, Cr...

Szlify zawodowe

Pierwszą pracę rozpocząłem jeszcze w trakcie egzaminów maturalnych. Było to Makro Cash and Carry. Tam zadomowiłem na 1,5 roku. Podobnie później w HIT Hipermarket. (Ktoś jeszcze to pamięta albo zna?). Kolejnym wyzwaniem to była praca w centrali Kauflandu. Każda zmiana pracy wiązała się z moim awansem. Jak w wymarzonej bajce można powiedzieć. Taka wzorcowa kariera.  W dniu rozpoczęcia pracy w Kauflandzie było być może kilkanaście osób. Firma dopiero się urządzała w starym budynku zaadaptowanym na biurowiec. Na korytarzach pachniała farba a częściej można było spotkać malarzy niż kogoś z pracowników. Miałem zaszczyt być w zespole który tworzył istnienie tej firmy w Polsce. Chyba do końca życia będę wspominał pracę i doświadczenia w tej firmie. To właśnie dzięki pracy z największymi w Polsce firmami produkcyjnymi zaraziłem się pasją liczenia, kalkulacji, statystyk. Było mi to niezmiernie przydatne w mojej codziennej pracy. To wtedy też narodziła się we mnie dusza twórcy :) B...